Robert Gumny – młodzian, który musi się jeszcze wiele nauczyć

Większość z Was, która otworzyła treść tej publikacji zastanawia się pewnie, dlatego to akurat 17-latek z Lecha Poznań stał się obiektem mojej analizy. Prawonożny obrońca stał się poznańskim odkryciem ostatnich kolejek i razem z Kamilem Jóźwiakiem stanowi nowy zaciąg młodych zawodników z akademii, którzy w przyszłości mają stanowić silny trzon drużyny z Poznania. Gumny jest tym „drugim” w obecnej hierarchii klubowej, który rundzie wiosennej jako nastolatek zadebiutował w zespole Jana Urbana.

Boczny obrońca wystąpił w tym sezonie w czterech spotkaniach w barwach Kolejorza w meczach Ekstraklasy, raz pojawił się też na placu gry w Pucharze Polski. Przez trenera Urbana był rozważnie wprowadzany do składu. Debiut przypadł mu w meczu, którego on sam jak i kibice w Poznaniu nie będą wspominać zbyt dobrze. Pierwszy raz od listopada 2012 roku Lech musiał uznać wyższość największego rywala na krajowym podwórku, na własnym stadionie. Młody Gumny pojawił się w doliczonym czasie gry, kiedy już było wiadomo, że mocno trapiony kontuzjami Lech uzna wyższość rywali. Wtedy miał zaznajomić się z atmosferą meczową przy braku presji na gonienie, bądź utrzymanie rezultatu, który był rozstrzygnięty. Trener chciał też spokojnie wprowadzać go do składu w kolejnych spotkaniach by pokazać młodziakowi, jak to wszystko wygląda „od kuchni”. Kilkanaście dni później zawitał na boisko ponownie w samej końcówce. Tym razem był to mecz pucharowy z Zagłębiem w Sosnowcu, gdzie zachowanie trybun było zgoła odmienne jak w Poznaniu. Tam również nie było presji wyniku, ponieważ ten był już przesądzony na korzyść poznaniaków. Młody zawodnik poza tym dawał choć na chwilę odetchnąć bardziej doświadczonym kolegom, który mieli w nogach kilkadziesiąt spotkań w tym sezonie. Niby to niewiele, ale dało podkład mentalny dla zawodnika na kolejne spotkania, kiedy mogłaby nadejść potrzeba postawienia na niego od początku. Ta się pojawiła, ale nie z powodu urazów kolegów z zespołu, bądź kartek. Lech kilka kolejek przed końcem sezonu, także po nieudanym starciu w finale Pucharu Polski z Legią, stracił szansę na awans do europejskich pucharów. Nieszczęście drużyny i kibiców wykorzystał Robert Gumny, który dostał szansę gry od początku w dwóch ostatnich spotkaniach sezon. Wcześniej również pojawił się na placu gry w meczu w Krakowie, przeciwko Cracovii, kiedy zastąpił na ostatnie trzy minuty Kebbę Ceesay’a i zagrał na swojej nominalnej, prawej stronie obrony.

W defensywie słabo niezależnie od pozycji…

17-latek jest często chwalony, głównie za swoje umiejętności w grze ofensywnej. W strefach boiska po obu stronach pola karnego rywali, w spotkaniach przeciwko Zagłębiu i Ruchowi, radził sobie nadspodziewanie dobrze. Robił tzw. „wiatr” i dzięki swojej aktywności, ściągał na siebie uwagę rywali. Dzięki temu wchodzący środkiem pola pomocnicy mieli więcej miejsca na rozwiązanie akcji. Niezłe wrzutki, dobra szybkość oraz dynamika, tym się wybił podczas tych 185 minut, które spędził na ekstraklasowych boiskach w tym sezonie. Jego gra ofensywna wyglądała bardziej okazale niż w przypadku Kadara, Ceesaya czy Kędziory. Łatka „juniora”, którą będzie miał jeszcze przez parę sezonów daje mu też komfort mentalny – wymagania wobec niego nie są tak wielkie. Każdy jego błąd jest usprawiedliwiany wiekiem, a piętnowane są wszelkie dobre zachowania. Zupełnie odwrotnie jak wobec… pozostałych piłkarzy Lecha. W tej analizie chciałbym się skupić na tym co robi źle i czego w opinii niektórych nawet będąc w wieku juniora, nie powinien robić.

Na lewej obronie było średnio, w pomocy nieco lepiej!

Jako lewy obrońca zagrał w trzech spotkaniach: z Legią, Zagłębiem Sosnowiec oraz w Lubinie. W roli pomocnika wystąpił ostatnie niecałe 10 minut w spotkaniu przeciwko Miedziowym. Niestety, w tak krótkim czasie popełnił kilka drobnych błędów, które pośrednio przez jego błędy w defensywie zakończyły się golami dla przeciwników.

4

Debiut od pierwszej minuty Gumny okrasił błędami w kryciu, problemami ze zwrotnością i kondycją. Powyżej mamy pierwszą taką sytuację. Schodzący ze skrzydła Woźniak ograł obrońcę Kolejorza na dystansie kilku metrów, po pierwszym zwodzie Gumny został niemal wkręcony w murawę, dzięki czemu piłkarz Zagłębia mógł swobodnie ogreać futbolówkę do będącego w polu karnym Krzysztofa Piątka.

5

W tej samej akcji 17-latek popełnił kolejny (mniejszy) błąd. Kombinacyjna akcja rywali dała dobrą pozycję do strzału Piątkowi, który dał okazję do parady stojącemu w bramce Buriciowi. Na zdjęciu mamy zaznaczony dystans, jaki dzielił Gumnego od Piątka. Krycie „na radar” niemal skończyło się utratą bramki, jednak w tej sytuacji lepiej też powinni zachować się wracający za akcją Wilusz i Pawłowski.

6

Tutaj widzimy Gumnego, który ustawiony jest na pozycji pomocnika, przed Marcinem Kamińskim. W powyższej sytuacji złe zachowanie z jego strony wynika z braku powrotu i asekuracji kolegów w defensywie. Błąd popełnia Trałka, który daje się ograć. Naturalną koleją rzeczy jest by krycie przejęli Gumny z Kamińskim, którzy są kilka metrów od niego, ale…

7

…rzecz jasna robi to tylko Kamiński, który był dodatkowo tyłem do bramki. Znacznie łatwiej było biec za Rakowskim Gumnemu, który był zwrócony zgodnie z kierunkiem akcji. Szaleńczy powrót, który ma uchronić od bramki Lecha lepiej więc wykonał Kamiński, który nie dość, że musiał się obrócić, to jeszcze „odstawił” 17-latka na kilkanaście metrów (niebieska strzałka). Summa summarum skórę Lechowi kolejny raz musiał uratować Burić.

8

Kolejna sytuacja to znowu „szaleńczy” powrót Gumnego za rywalami. Swoją drogą, błędy Kamińskiego, czy też Trałki były jeszcze bardziej widoczne, właśnie przez brak asekuracji i powrotu ze skrzydła, który mógł wynikać z problemów z kondycją 17-latka w końcówce spotkania.

9

Nie wiemy, czy wracający Gumny zapobiegł by utracie gola jednak szokuje to, w jakim tempie wracał do defensywy. W 6 sekund przebiegł góra 25 metrów, kiedy reszta kolegów z zespołu wykonała sprint niemal dwa razy dłuższy. Irytuje też brak troski ze strony młodego Lechity, który spokojnie przygląda rozwijającej się sytuacji, wracając truchtem. Ostatecznie dziurę po Kamińskim łata Wilusz, a za nim przesuwa się cały blok defensywny, przez co piłkarz wbiegający na drugi słupek jest bez krycia i bez problemu pakuje piłkę do bramki Lecha.

Na prawej obronie mu lepiej, ale niekoniecznie w defensywie…

Na tej pozycji rozegrał końcówkę spotkania w Krakowie, kiedy zmienił Kebbe Ceesay’a oraz całe spotkanie przeciwko Ruchowi. Niestety i w tym przypadku popełniał błędy, które mogły zakończyć się dla Lecha utratą bramek.

1

W pierwszej sytuacji widzimy banalny błąd jaki popełni Gumny chwilę przed końcem pierwszej połowy w meczu z Ruchem Chorzów. Nadbiegający Zieńczuk zgrywa piłkę do będącego na skrzydle Monety. Co robi 17-latek z Lecha? „Idzie na raz” ze wślizgiem zostawiając za sobą sporą dziurę, w którą za chwilę wbiegnie Marek Zieńczuk.

2

Tutaj widzimy sytuację przed strzałem. Jak widać błąd Gumnego spowodował, że piłkarze Ruchu wyszli „sam na sam” z Buriciem. Kolejny błąd jaki popełnił, to był powrót za akcją. O ile szybko się zebrał z murawy co widzimy na skrótach, to… całkowicie odpuścił pogoń za doświadczonym piłkarzem z Chorzowa. Około 10 metrów biegu (albo raczej truchtu) zajęło mu aż trzy sekundy! Inna sprawa, że akcję lepiej zaasekurować powinni Tetteh i Kamiński, którzy w defensywie byli jak dzieci we mgle, ale to nie umniejsza błędu 17-latka.

3

Druga i całe szczęście dla Lecha ostatnia sytuacja, w której błąd popełnił Gumny miała miejsce w 57.minucie spotkania. Wtedy kolejny raz dał się wyprzedzić graczowi Ruchu Chorzów(Stępińskiemu, który na powyższym zdjęciu jest obok niego), gdy ten wbiegał z piłką w pole karne. Na szczęście obrońcy, pojawił się Arajuuri, który na chwilę wybił spod nóg Stępińskiego piłkę. Co zrobił Gumny? Chcąc ją wybić, podał do Łukasza Surmy, który znalazł się w kapitalnej sytuacji do zdobycia bramki. Piłka po jego uderzeniu minęła jednak słupek bramki Buricia. Takie błędy zdarzają się też doświadczonym zawodnikom, więc można tą niefartowną interwencję zrzucić na bark tremy.

Pierwsze koty za płoty!

W Poznaniu na pewno będą na niego stawiać i to prawdopodobnie na jego lepszej, prawej stronie obrony. Z klubem latem może się pożegnać Kebba Ceesay i zwolni się miejsce dla młodego adepta akademii. Obserwatorzy i kibice w stolicy Wielkopolski na pewno wierzą, że z tej mąki wyrośnie chleb, a błędy, które popełniał tej wiosny, wraz ze zbieranym doświadczeniem będą przytrafać się coraz rzadziej. Na pierwszy rzut oka widać, że dla Gumnego, który pomiędzy CLJ-otką, a pierwszą drużyną Lecha zaliczył szybki przeskok, ten przeskok mógł okazać się zbyt szybki. Nie jesteśmy pewni czy fizycznie jest on już teraz w stanie wytrzymać rywalizację z ekstraklasowymi zespołami na przestrzeni całego spotkania. Widać u niego jeszcze wiele nawyków z juniorów, częste gubienie krycia i brak „depnięcia” podczas akcji rywali, kiedy trzeba wrócić do defensywy i bronić. Stare wygi z naszej ligi na pewno jeszcze przez jakiś czas będą z niewielkimi problemami radzić sobie z młokosem wykorzystując jego brak w obyciu na salonach. W przyszłości jednak może być on zawodnikiem na poziomie Tomasza Kędziory, który pewnie za jakiś czas też zacznie myśleć o wyjeździe za granicę i wtedy młody Gumny będzie musiał przejąć pałeczkę. Miejmy nadzieję, że do tego czasu pozbędzie się swoich złych nawyków i stanie się pełnowartościowym piłkarzem, który będzie dawał Lechowi sukcesy i na którym Lech w przyszłości zarobi, a ta krytyczna analiza jego początków w Ekstraklasie będzie tylko drobnym wątkiem w historii jego dobrych występów.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Analizy i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *